Patron szkoły
Nasz Rodak Ksiądz Kardynał Adam Kozłowiecki to wielki Misjonarz, Polak
i Zambijczyk, niezwykły polski jezuita, który 61 lat pełnił posługę misyjną w Zambii.
Urodził się 1 kwietnia 1911 r. w naszej miejscowości, Hucie Komorowskiej. Po zakończeniu nauki w jezuickich gimnazjach i uzyskaniu świadectwa dojrzałości w 1929r. wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Studiował filozofię w Krakowie, a potem teologię w Chyrowie, gdzie pracował z młodzieżą. Mimo sprzeciwu ojca, porzucił tytuł szlachecki i przywdział jezuicki habit. Święcenia kapłańskie przyjął dnia 24 czerwca 1937r. w Lublinie z rąk bp. Karola Niemiry. Mszę prymicyjną odprawił w kościele parafialnym w Majdanie Królewskim. Wybuch wojny zastał go w Chyrowie, gdzie spędzał wakacje. Wkrótce po dotarciu do Kolegium Krakowskiego został aresztowany przez gestapo. Był więziony przy ulicy Montelupich w Krakowie, potem w Wiśniczu, w Auschwitz, a po sześciu miesiącach, od 12 grudnia 1940r., został przetransportowany do obozu w Dachau. Oswobodzony 28 kwietnia 1945 roku, już następnego dnia, wyjechał do Rzymu. Skończyła się Jego gehenna, czas nienawiści i przemocy. Ks. Kardynał wracał pamięcią do tamtych lat. Mówił, że „przeżycie tych strasznych lat, uważa za szczególną łaskę, jaką go Bóg obdarzył”. Po wojenno-obozowych doświadczeniach, ks. Kozłowiecki marzył o powrocie do ukochanej ojczyzny. Decyzja przełożonych była jednak inna. Zgodnie z ich wolą w duchu posłuszeństwa i pokory wyjechał do Rodezji Północnej dzisiejszej Zambii, która stała się Jego drugim domem. Zawierzył Bogu i poszedł drogą, którą Mu wyznaczył, a była ona niełatwa: usłana cierniami i przeciwnościami losu. Na misji w Kasisi objął funkcję kierownika szkół, które (a było ich 30) odwiedzał z całym poświęceniem, przemierzając trudne do przebycia drogi rowerem lub pieszo. Potem został kapelanem centrum szkolenia inteligencji dla całej Rodezji Północnej. Po podniesieniu do rangi wikariatu apostolskiego misji rodezyjskiej, ks. Kozłowiecki został mianowany administratorem apostolskim, a w 1955 roku przyjął sakrę biskupią. Jan XXIII mianował biskupa Kozłowieckiego pierwszym arcybiskupem Lusaki. Biskup Kozłowiecki tęsknił za swoją wcześniejszą pracą. Być blisko ludzi, do których został posłany, to była jego dewiza życiowa. W jednym z listów pisał: „Brak mi ogromnie dwóch rzeczy: odwiedzania ludzi po wsiach i uczenia w szkole - właśnie te dwie rzeczy pokochałem bardzo”. W posłudze misyjnej pomagało Mu nie tylko doświadczenie pedagogiczne, znajomość języków obcych, umiejętność szybkiego nawiązywania kontaktów z innymi, ale przede wszystkim pogoda ducha i wytrwałość. Zdaniem Kardynała - najważniejsza jest formacja duchowa. W liście do o. Stanisława Czapiewskiego napisał: „Popierajcie nas gorącymi modlitwami, bo cóż nam z tego, że postawimy eleganckie szkoły, jeśli nie będzie w nich dobrych katolików, a serca urobić może jedynie łaska Boża przez was uproszona”.Aby budować Kościół, oprócz “łaski Bożej, którą najwyżej wyżebrać możemy” potrzebni są ludzie wiary, którzy by głosili Dobrą Nowinę. Był człowiekiem wrażliwym na ludzką biedę. Uważał, iż zadaniem Kościoła jest niesienie pomocy ludziom pozbawionym podstawowych praw. Sam stanął w obronie równości i wprowadzenia sprawiedliwości społecznej w Rodezji Północnej. Jako pierwszy w historii kościoła afrykańskiego zredagował historyczny protest przeciwko rasizmowi, który następnie stał się dokumentem całego Kościoła. Po uzyskaniu przez Zambię niepodległości podjął decyzję o rezygnacji z pasterzowania w diecezji Lusaki na rzecz kapłana zambijskiego. Ks. abp Kozłowiecki wrócił do pracy, takiej, jakiej zawsze pragnął: blisko ludzi, w zwykłej parafii. Najpierw pracował w Chikuni, potem przez 18 lat duszpasterzował w najtrudniejszej misji diecezji w Chingombe, a od 1989 roku pracował, jako kapelan szkoły średniej i proboszcz, w Mulungushi, a od 15lat - wraz z ks. Janem Krzysztoniem opiekował się parafią Mpunde, położoną 40 km od miasta Kabwe. Mimo podeszłego wieku, był bardzo aktywny: udzielał sakramentu bierzmowania, dojeżdżał z posługą duszpasterską do stacji misyjnych, głosił kazania, a na co dzień spełniał to, co nazywał swoim pierwszym obowiązkiem: pomagał księdzu proboszczowi. Mimo wielu obowiązków jakie wypełniał, żywo interesował się przemianami dokonującymi się w naszym kraju. Odwiedzał w miarę możliwości swoje rodzinne strony. Po 15 latach biskupstwa, 5 kwietnia 1970r. odwiedził rodzinną parafię w Majdanie Królewskim, w 1987r. poświęcił kościół w Hucie Komorowskiej, zaś w 1992r. w Komorowie. Rodzinną Hutę odwiedził ponownie w 1997 i 1998r., kiedy to odbierał tytuł honorowego obywatela gminy Majdan Królewski. 17 czerwca 1999r. uczestniczył w uroczystości nadania Jego imienia Szkole Podstawowej w Hucie Komorowskiej. Po raz ostatni, w roku 2001 odwiedził ks. Prałata Władysława Włodarczyka, proboszcza parafii Majdan Królewski. To wielki człowiek,którego trud pracy na „czarnym lądzie” docenił cały świat. W samej Zambii odznaczony został wieloma orderami, m. in. Wielką Komandorią Orderu Wolności. Był żywym symbolem przemian dokonanych na czarnym kontynencie. Uhonorowany również został przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsę Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi. Za działalność ewangelizacyjną sięgającą „aż po krańce ziemi” Ojciec Święty Jan Paweł II mianował Go Kardynałem. Dziękując w liście Ojcu Świętemu za włączenie do Kolegium Kardynalskiego, abp Adam Kozłowiecki napisał m.in.: „Wyznam Ci, Ojcze Święty, że byłem tą wiadomością zupełnie oszołomiony, trudno mi było to zrozumieć i myśli jakoś pozbierać, bo przecie w 87 roku życia innymi sprawami były raczej zajęte. Z ucałowaniem jednak ręki i stóp Waszej Świątobliwości, z głęboką wdzięcznością przyjmuję ten znak zaufania, a przede wszystkim jako znak uznania dla każdego prostego misjonarza służącego z woli Bożej Kościołowi oraz biednym, a nie znającym Ojca, braciom i siostrom. Nauczono mnie, co to znaczy być zakonnikiem-jezuitą, nauczono mnie potem, co to znaczy być kapłanem, a teraz muszę się nauczyć jeszcze, co to znaczy być kardynałem, bo tego mnie nie nauczono”. W grudniu 2006 roku ks. Kardynała odznaczono za szczególny wkład w rozwój szkolnictwa, służby zdrowia i ewangelizacji Zambii Orderem Legii Honorowej. Jako motywację podano, że ks. kardynał Adam Kozłowiecki, zaraz po wyzwoleniu obozu w Dachau, zamiast wrócić do Polski przyjechał na misje do ówczesnej Rodezji Północnej i całe swoje życie ofiarował Zambii. W 24 maja 2007r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński nadał Kardynałowi Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. 25 lipca 2007r. ks. Kard. Kozłowiecki odebrał w Mpunde Doktorat Honoris Causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Zmarł 28 września 2007r. w szpitalu w Lusace.Pozostanie on w naszej pamięci jako człowiek, którego wiara „tak wiele gór przeniosła” w okresie jego 70 lat kapłaństwa. Każdy, kto choć raz spotkał się z Kardynałem, pozostawał pod jego wrażeniem. Był to bowiem człowiek bezpośredni, dowcipny, pełny pogody ducha, radosny, promieniujący serdecznością i ujmujący prostotą. Wierny swemu powołaniu misyjnemu, zgodnie ze swoim życzeniem, pozostał w Zambii wśród umiłowanego ludu, gdzie pracował na różnych placówkach w buszu, jako zwykły misjonarz.